Wyobraź sobie, że jesteś z dzieckiem na placu zabaw. Zbliża się pora powrotu do domu. Informujesz je, że za chwilę koniec zabawy. Zgodnie z radą, którą ktoś Ci podrzucił, mówisz mu o tym z wyprzedzeniem, nastawiasz nawet timer, ale kiedy alarm dzwoni…dziecko mówi, że nie idzie, i tyle. Wydłużasz więc pobyt o kwadrans, ale kolejna próba przynosi ten sam rezultat – dziecko nadal mówi nie. Jesteś nerwowa, bo macie zaplanowaną wizytę u lekarza, a czasu coraz mniej. Co Ci zostaje? Bierzesz dziecko pod pachę i mimo jego wrzasków, prób oswobodzenia się i oburzonych spojrzeń innych matek ładujesz je na siłę do samochodu? Mówisz mu, że już nigdy nie weźmiesz go na plac zabaw, skoro robi Ci takie numery, licząc na to, że się opamięta?

A może próbujesz negocjować i na gorąco ratować sytuację?

Spójrzmy na pierwszy scenariusz:

W momencie, kiedy dziecko po raz drugi odmawia wyjścia na plac zabaw, a próby wyprowadzenia go skutkują jego wrzaskiem i czynnym oporem, przychodzi Ci do głowy pomysł. W drodze do domu jest lodziarnia – oto ratunek! Proszę, wyjdźmy już z placu zabaw, kupię ci po drodze loda, namawiasz.

Zmotywowane tą obietnicą dziecko zgadza się zakończyć wrzaski i wyjść.

Niestety, nazajutrz sytuacja się powtarza…dziecko znów robi scenę w porze wyjścia z placu zabaw. Te nagrody to w ogóle nie działają – myślisz.

Tymczasem nagroda, którą obiecałaś dziecku, była tak naprawdę łapówką – obiecaną dziecku za to, że przestanie wrzeszczeć i się wyrywać. Zamiast wzmocnić współpracę, wzmocniła jej odmowę. Niechcący dałaś dziecku sygnał, że niesłuchanie rodziców mu się opłaca – dostanie za nie loda, więc jest wielce prawdopodobne, że będzie to robić i kolejnym razem.

A teraz – alternatywny scenariusz.

Wiesz, że Twoje dziecko uwielbia bawić się na placu zabaw i zdajesz sobie sprawę z tego, że nie lubi momentu powrotu do domu. Twoje dziecko przepada również za lodami.

Przed wejściem na plac zabaw umawiasz się z dzieckiem: kiedy przyjdzie pora powrotu do domu iwyjdziesz ze mną wtedy, kiedy cię o to poproszę, wstąpimy pod drodze na lody.

Podczas zabawy przypominasz mu raz czy dwa o zasadzie. Kiedy nadchodzi pora powrotu, mówisz dziecku, że czas kończyć zabawę, i dajesz mu kilka minut, aby zakończyć to, czym się akurat zajmuje. Przypominasz mu: jeśli wyjdziesz ze mną z placu zabaw teraz, pójdziemy na lody.

Obietnica działa. Twoje dziecko kończy zabawę i uśmiechnięte podchodzi do Ciebie. I następnego dnia również nie macie problemu z wyjściem z placu zabaw, jesteście znów umówieni na lody w drodze do domu. Ale mija kolejnych parę dni i nie zawsze pamiętasz o tym, żeby obiecać dziecku lody w zamian za spokojne ukończenie zabawy – mimo tego dalej bez problemu wychodzi z Tobą z placu zabaw.

Jesienią lodziarnia jest zamknięta, ale dawne zachowania nie wracają. Twoje dziecko nadal kończy zabawę wtedy, kiedy informujesz je, że przyszła na to pora.

Co się stało? Czy to znów była łapówka? Nic z tych rzeczy. Lody spełniły tutaj funkcję wzmocnienia pozytywnego, które ukształtowało nowe zachowanie i zastąpiło stare zachowanie na tyle trwale, że nawet po zaprzestaniu wzmacniania (zamknięta lodziarnia) dziecko już do niego nie wróciło.

Ten scenariusz ma jeszcze kilka wariantów.

Spójrzmy na sytuację, w której obietnica lodów działa kilka razy, ale kolejnym razem już nie. Któryś raz z kolei umawiasz się z dzieckiem na lody, ale ono nagle znów odmawia wyjścia z placu zabaw.

Czy to znaczy, że wzmocnienie pozytywne przestało działać? Nie, po prostu lody przestały być dla dziecka wzmocnieniem. Być może już się nimi nasyciło, może tego dnia było przejedzone, albo ostatnim razem pani w lodziarni była dla niego niemiła i nie ma ochoty już tam chodzić. Zamiast zniechęcać się do metody, poszukaj innego wzmocnienia.

I jeszcze jeden wariant. Twoje dziecko czasem wychodzi z placu zabaw od razu, a czasem urządza sceny. Tego dnia wyszło po Twojej pierwszej prośbie. Dlatego następnego dnia bierzesz dziecko na lody i mówisz mu: wczoraj tak ładnie mnie posłuchałeś, proszę, oto nagroda. Niestety, nazajutrz na placu zabaw, dziecko protestuje, kiedy przychodzi pora powrotu do domu i przez pół godziny namawiasz je na wyjście, a wszystko kończy się jego płaczem i Twoimi zszarganymi nerwami.

Czy wzmocnienie nie zadziałało?

Raczej nie w tym tkwi problem, po prostu lody kupione dziecku w dzień po zachowaniu były zbyt odległe w czasie od tamtego zdarzenia, aby nagroda mogła wpłynąć na zachowanie dziecka w przyszłości.

Jak widzisz, wzmocnienia pozytywne to nie to samo, co nagrody w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, nie są to tym bardziej łapówki. Aby jakaś konsekwencja stała się wzmocnieniem pozytywnym, musi spełnić szereg warunków – powinna nastąpić bezpośrednio po zachowaniu, ponieważ dziecko musi zrozumieć związek przyczynowo-skutkowy między zachowaniem a jego konsekwencją, nagroda musi być dobrana do preferencji dziecka, no i musimy uważać, aby przypadkiem nie wzmocnić odmowy współpracy poprzez zaproponowanie nagrody dopiero, kiedy pojawi się opór.

Oczywiście lody to uproszczony przykład, wzmocnienia pozytywne nie muszą być ani smakołykami, ani zabawkami, mogą to być ulubione aktywności, czas spędzony tylko z mamą, w warunkach szkolnych: możliwość poprowadzenia lekcji przez ucznia…tu wszystko zależy od dziecka i inwencji rodzica lub wychowawcy.

Czasem nie mamy możliwości dać dziecku nagrody „natychmiast”, ale warto jest dać mu sygnał, że dana czynność prowadzi do wzmocnienia – temu odroczeniu nagrody w czasie służy gospodarka żetonowa, bardziej zaawansowana metoda wzmacniania pozytywnego.

Jeśli masz ochotę o tym podyskutować, zostaw swój komentarz! Możesz również zadać mi pytanie w grupie Wychowanie przez wzmacnianie, społeczności rodziców pragnących poznać bliżej tę metodę wychowawczą.

Subscribe
Powiadom o 
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dorota
24/08/2018 12:02

Dzięki, różnica faktycznie jest niewielka, a baaaardzo znacząca. Rozjaśniłaś mi w głowie, choć przeraża mnie, jak bardzo trzeba być czujnym i przewidującym, na każdym kroku, żeby się dogadać z własnymi dziećmi ;) Od lat się staram, z różnym skutkiem ;)

kasia
01/10/2018 10:04

Genialny artykuł! Ciekawa jestem teraz tematu gospodarki żetonowej. Jedyne skojarzenie, jakie z nią mam to słoneczka i chmurki burzowe, albo podobny system kar i nagród.