Test pianki – marshmallow test – od dziesięcioleci spędza sen z powiek rodziców. Jeśli wierzyć psychologom, to, jak dziecko zachowa się podczas eksperymentu, pozwala przewidzieć prawdopodobieństwo osiągnięcia przez nie sukcesu w dorosłym życiu.
Test pianki przeprowadził w latach 60. profesor Walter Mischel z Uniwersytetu Standfordzkiego. Podczas eksperymentu dzieci w wieku przedszkolnym otrzymywały jeden przysmak (piankę, precelek lub ciasteczko – zgodnie ze zbadanymi wcześniej preferencjami) oraz obietnicę, że powstrzymają się od zjedzenia przysmaku przez piętnaście minut, dostaną w nagrodę drugi. Jedynie 30 procent dzieci umiało oprzeć się pokusie.
Mischel sprawdził, jak potoczyły się losy dzieci uczestniczących w eksperymencie i dokonał interesującego odkrycia, że te z nich, które potrafiły poczekać na nagrodę, były bardziej kompetentnymi nastolatkami i lepiej radziły sobie na egzaminach wstępnych na studia. Inni badacze, którzy powtórzyli eksperyment Mischela, donosili o dalszych różnicach – osoby, które jako dzieci „zdały” test, lepiej radziły sobie w pracy, w relacjach osobistych, a wręcz miały lepszy wskaźnik wagi ciała – BMI, w stosunku do dorosłych, którzy jako dzieci nie oparli się pokusie zjedzenia przysmaku od razu.
Przez lata psychologowie komentujący test oraz zachowanie się dzieci w jego trakcie skupiali się na strategiach, jakie dzieci wybierały, aby powstrzymać się przed zjedzeniem przysmaku. Umiejętność oparcia się pokusie przypisywano głównie zdolności samoregulacji i cechom charakteru dziecka.
Jednak powtórka eksperymentu z 2012 roku rzuciła zupełnie nowe światło na interpretację wyników słynnego testu pianki*.
Badacze z Rochester University byli ciekawi, w jaki sposób środowisko może wpłynąć na zachowania dzieci podczas eksperymentu. Dodali więc do testu nowy warunek. Przed rozpoczęciem eksperymentu dorosły przynosił dziecku kredki – jednak były one wyrysowane i połamane i nie nadawały się do stworzenia pracy plastycznej. Następnie dorosły obiecywał dzieciom, że za chwilę przyniesie im lepsze przybory i wychodził. W jednej grupie dorosły dotrzymywał obietnicy i przynosił nowe, naostrzone kredki, w drugiej – wracał z pustymi rękami. Dopiero potem odbywał się test pianki.
Co się okazało? Dzieci, które trafiły do grupy z „wiarygodnym” dorosłym, potrafiły wyczekać na drugą piankę o średnio cztery razy dłużej, niż dzieci z grupy, w której dorosły nie dotrzymał danej obietnicy.
Rezultat eksperymentu zdumiał nawet jego autorów.
Okazało się, że największy wpływ na to, jak dziecko zachowa się w teście pianki, miało zaufanie, jakim dziecko obdarzyło dorosłego!
Spójrzmy na tę nową odsłonę testu pianki z perspektywy psychologii zachowań. Druga pianka w zamian za wytrwałość to nic innego, jak wzmocnienie pozytywne – nagroda za to, że dziecko zachowa się w odpowiedni sposób.
Nie znamy historii uczenia się dzieci z pierwotnego eksperymentu z Uniwersytetu Standfordzkiego. Nie wiemy, czy wcześniej otrzymywały one od dorosłych obietnice nagrody, a jeśli tak, czy obietnice te były dotrzymywane. W eksperymencie z Rochester dodano własnie ten brakujący element. Okazało się, że jeśli dziecko przed testem zaznało wiarygodności dorosłego, było w stanie oprzeć się pokusie. Oznacza to, że stabilność środowiska i dotrzymywanie obietnicy znaczą dużo więcej, niż wrodzone skłonności czy strategie samoregulacji.
Tę stabilność możemy dziecku stworzyć poprzez odpowiedni model wychowawczy oparty na wzmacnianiu pozytywnym. To metoda, dzięki której możemy nauczyć dziecko, że „istnieje bezpośredni związek między tym, co zostało mu obiecane, a co ma miejsce, że postępowanie zgodnie z zasadami prowadzi do dobrych konsekwencji**”. Jeśli wzmacniamy pozytywnie pożądane zachowania dziecka, uczymy je, że istnieje bezpośrednie przełożenie tego, co robi, na to, co je spotyka. To w dłuższej perspektywie przekłada się na wytrwałość w dążeniu do celu mimo różnych pokus, które niczym pianka z eksperymentu będą stawały na jego drodze – jako dziecka, nastolatka, dorosłego.
To dzięki historii wzmacniania pozytywnego dziecko będzie w stanie przedłożyć bardziej odległe konsekwencje nad natychmiastową przyjemność. Czy będzie to odrobienie zadania zamiast grania w grę komputerową, pójście do szkoły a nie na wagary, powrót do domu o umówionej porze w miejsce pozostania na imprezie z kolegami – wszystkie te sytuacje łączy jedno: odporność na pokusę i ujmowanie swoich działań w perspektywie bardziej długofalowych konsekwencji.
Chcesz nauczyć się wzmacniać pozytywnie swoje dziecko?
Dołącz do AKADEMII WZMACNIANIA POZYTYWNEGO – kolejna edycja programu rusza 30 listopada 2020!
Postscriptum
Ponieważ artykuł budzi pewne kontrowersje (a zwłaszcza kwestia interpretacji nowego testu pianki), postanowiłam uzupełnić go o jeszcze jeden przykład potwierdzający założenie, że wzmacnianie pozytywne dziecka ma przełożenie na jego lepsze radzenie sobie z pokusami, jakie serwuje dorosłe życie. W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono wieloletnie, randomnizowane badanie wpływu programu Good Behavior Game, opracowanego w celu wspierania współpracy i kompetencji społecznych uczniów, na losy jego uczestników. Program polega na uczeniu dzieci prospołecznych zachowań poprzez grę, w której nagrodami są proste wzmocnienia pozytywne (np. pięciominutowa przerwa). Prześledzono życiorysy uczniów z amerykańskich dzielnic zagrożonych przestępczością. Dzieci, które zostały objęte programem przez jedynie jeden rok, na późniejszym etapie swojego życia znacznie rzadziej niż dzieci z grupy kontrolnej popadały w konflikty z prawem czy uzależnienia. 83% chłopców, którzy w pierwszej klasie wykazywali zachowania agresywne, i nie zostali objęci programem, w dorosłości popadło w narkomanię. W grupie o podobnych cechach objętej programem odsetek ten wyniósł jedynie 29 procent. Wyliczono, że każdy dolar zainwestowany w program dał – uwaga – oszczędności rzędu 84 dolarów w zakresie kosztów generowanych przez przestępczość i nałogi***. Ta prosta gra ma potencjał ratowania ludzkich istnień – i dlatego teraz w Stanach Zjednoczonych program The Good Behavior Game uznawany jest za program profilaktyki przestępczości i nałogów. Jego polska wersja jest w fazie pilotażowej – więcej informacji znajdziesz na stronie Fundacji Ukryte Skrzydła.
Przypisy:
*Kidd, C., Palmeri, H., & Aslin, R. (2012). Rational snacking: Young children’s decision-making on the marshmallow task is moderated by beliefs about environmental reliability
**Daniels, A. C., Lattal, A. D. Life’s a PIC/NIC…when you understand behavior
***Biglan, Anthony. The Nurture Effect. How the Science of Human Behavior Can Improve Our Lives and Our World.
O ile dobrze pamiętam to wzmacnianie pozytywne jest krytykowane w książce Alfiego Kohn?
Tak, zgadza się. Alfie Kohn jest ogólnie przeciwny wykorzystaniu wiedzy o mechanizmach ludzkiego zachowania w wychowywaniu dzieci. Kompletnie ignoruje przy tym dorobek naukowy w tym temacie. Wzmacnianie pozytywne to mechanizm absolutnie uniwersalny dla wszystkich ludzi, wpływa na nasze zachowania czy tego chcemy, czy nie. Krytykować wzmacnianie pozytywne to trochę tak, jakby być przeciwnym grawitacji.
W pracy (korporacja) spotykam się z takimi stwierdzeniami- jeśli zrobisz “to”, to czeka Cię “tamto”.. I uważam, że można sobie radzić bez takich zdań w rodzicielstwie, myślę, że Kohn ma po części rację, i że nie powinniśmy tak się zwracać do dzieci i warunkowac, oczywiście nie popadajac w skrajności po jednej jak i po drugiej stronie. Czasem można :) Ale nie jako środek na egzekwowanie wszystkich zachowań :)
Dziękuję za ciekawy komentarz. Wzmacnianie pozytywne to coś znacznie większego, niż stawianie warunków. To kompletne przestawienie się z dostrzegania szklanki w połowie pustej na zauważanie szklanki w połowie pełnej, skupienie się na pozytywach, zaprzestanie krytyki, obwiniania dzieci o ich zachowania. Zrozumienie i świadome wykorzystanie mechanizmów, które kształtują nasze zachowania pozwala całkowicie wyeliminować z wychowywania przymus, kytykę, negatywne konsekwencje, co przekłada się na lepsze relacje. Zapraszam Cię do zgłębiania tego tematu razem ze mną nie tylko na blogu.
Bardzo ciekawa ta nowsza wersja eksperymentu z piankami. Zastanawia mnie natomiast interpretacja zmiennej sytuacji w tym badaniu… Czy można wyciągać wniosek, że kluczowym była tutaj konsekwencja dorosłego i zbudowanie zaufania a następniecwyciąganie wniosków dotyczących wagi pozytywnego wzmacniania? Czy nie jest to bardziej kwestia trudności w samoregulacji wynikająca z wprowadzenia dziecka w nieprzyjemną sytuację? Jeśli dziecko nie otrzymało obiecanych przyborów, poczuło się oszukane, pewnie wzbudziło to w nim większe emocje niż gdyby otrzymało dobre kredki, i po prostu w takiej sytuacji mogło mieć większy problem z zachowaniem samokontroli.
Dziękuję za ciekawą perspektywę. Interpretację zaczerpnęłam z publikacji o eksperymencie ale rzeczywiście nie ma możliwości, żeby w stu procentach wyjaśnić powody, dla których dzieci “oszukane” przez dorosłego były rzadziej w stanie wyczekać na drugi przysmak. Natomiast dzieci, których rodzice stosują zasady wzmacniania pozytywnego, na przykład zasadę “najpierw obowiązek, potem przyjemność” ogólnie lepiej radzą sobie z odraczaniem przyjemności, co pokrywałoby się z wynikiem testu.
[…] interesującego odkrycia.” pisze na swoim blogu Ola Żabicka (cały artykuł można przeczytać tutaj). “Te z nich, które potrafiły poczekać na nagrodę, były bardziej kompetentnymi nastolatkami […]